Wampiry śpiewają Queen, czyli "Rapsodia z demonem" w Rampie
Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony www.teatr-rampa.pl |
Oczywiście dość idiotyczne jest porównywanie Queen z Abbą, ale trudno w recenzji uciec od świeżych jeszcze wspomnień z "Mamma mia". W obu musicalach mamy bowiem podobny punkt wyjścia - piosenki znanego na całym świecie zespołu, wokół których rozwija się fabuła. To one są tym "hakiem", który przyciąga widzów do teatru. Na tym jednak podobieństwa się kończą. "Mamma mia" to grzeczny, zabawny, kolorowy musical na jeden wieczór, "Rapsodia z demonem" to drapieżne widowisko, które chętnie obejrzałabym kolejny raz. I niczego nie odmawiając Romie, bo bawiłam się świetnie - większe emocje wywołał we mnie spektakl na Targówku.
Z kolei dla fana Queen istotna będzie informacja, że "Rapsodia z demonem", podobnie jak "We Will Rock You" (swoją drogą to ciekawe, że z tymi samymi piosenkami można zrobić tak różne spektakle) nie jest musicalem o Queen czy Freddiem Mercurym. Artyści nie starają się Mercury'ego kopiować, udawać - to raczej hołd dla artysty, za którym do dzisiaj tęskni cały świat. I co więcej, chociaż podchodzą do legendy bez zbytniego namaszczenia, to widać że szczerze Queen uwielbiają. Chyba to właśnie najbardziej odróżnia ten spektakl od "Mamma mia" (poza brakiem kwiatów we włosach aktorów, fabułą i całą resztą...) - Abbę dzisiaj darzy się sentymentem i podśpiewuje, ale Queen się fanatycznie kocha. Rzecz jasna, taki fanatyzm też może być męczący i bardzo współczuję aktorom, wystawionym na bezlitosny osąd fanów, których krwiożerczość można porównywać chyba tylko z krwiożerczością fanatyków Michaela Jacksona**.
Dziennikarzom i mediom dostaje się w spektaklu bardzo mocno. |
Jakub Wocial w demonicznym wcieleniu - trzeba przyznać, że w takich czuje się chyba najlepiej. |
"Breakthru" w wykonaniu Basi Gąsienicy-Giewont robi wrażenie. Panie Lambert, pan wpadnie na kurs do Rampy. |
Taniec wampirów w wersji Santiago Bello. |
W każdym razie, może w tej chwili lewą stroną Warszawy rządzi Abba, ale po prawej stronie Królowa jest tylko jedna. A o Teatr Rampa naprawdę warto zahaczyć podczas wycieczki do Warszawy.
*Której nie wybaczę zlikwidowania tanich dostawek. Się takich rzeczy nie robi, no.
** Oczywiście żartuję, fani Queen są przesympatyczni, potwierdzam po kilku zlotach ;)
Komentarze
Prześlij komentarz