Natchnienie na ekranie, czyli filmowy wpis na Międzynarodowy Dzień Pisarzy


Dzisiaj Międzynarodowy Dzień Pisarzy! Ale chociaż pisarzy kochamy i podziwiamy, trzeba przyznać, że pisanie książek to chyba jedno z najmniej ciekawych dla postronnego widza zajęć. No wiecie - człowiek siedzi i pisze. Pół biedy, jak pisze, bo w większości przypadków tylko siedzi, patrząc się w pustą kartkę papieru lub migający znacząco ekran komputera. A jednak czasem może się wydawać, ze trudno o bardziej emocjonującą profesję niż bycie pisarzem. Przynajmniej tak przekonują nas scenarzyści filmowi, zapewne w większości niespełnieni autorzy powieści ;) Jest tylko jeden warunek. Pisarz na ekranie może robić wszystko... poza pisaniem.

O ile film korzysta z literatury na wiele sposobów, a zdolni twórcy są w stanie przełożyć jej język na język kina, o tyle jest moment, w którym reżyser i scenarzysta stają bezradni. Jak pokazać na ekranie coś, co do świata filmu nie przynależy, bo rodzi się tylko i wyłącznie w głowie autora, artysty - natchnienie i sam proces twórczy? Jak sfilmować pisarza piszącego książkę, jak sfilmować pisanie książki a raczej - jak sfilmować to w sposób interesujący? 

Zekranizować nieekranizowalne

Przed takim właśnie dylematem staje chociażby bohater "Adaptacji", filmu o pisaniu o pisaniu. Trudno chyba o bardziej zakręcony scenariusz, oczywiście autorstwa Charliego Kaufmanna, który w postaci granej przez Nicholasa Cage'a przemycił własne (scenario)pisarskie rozterki. Chaos fabularny znakomicie oddaje chaos w głowie bohatera - twórcy walczącego z oporną materią literacką, tym oporniejszą, że stworzoną przez kogoś innego, kto z kolei też nie ma do końca poukładane w głowie. Zapętlenia, przenikanie się rzeczywistości z wyobraźnią, rozdwojenie jaźni - to świat przedstawiony filmu "Adaptacja" a zarazem często znaki rozpoznawcze filmów o pisarzach i pisaniu. 

W "Adaptacji" smutny Nicholas Cage próbuje zekranizować książkę o orchideach. 
Kryzys twórczy

Z pokazywaniem pisarzy twórcy filmów radzą sobie na różne sposoby, ale jedno jest pewne: zdecydowanie najatrakcyjniej na ekranie wygląda pisarz, kiedy NIE pisze. O tak, kryzys twórczy to jeden z ulubionych tematów filmowców. Okres powstawania dzieła nie jest bowiem tak ciekawy, jak czas, w którym to dzieło nie powstaje. A twórcza niemoc sprzedaje się dobrze zarówno w filmie kostiumowym ("Zakochany Szekspir"), obyczajowym ("Popatrz na mnie"), horrorze ("Sinister"), thrillerze ("Sekretne okno"), a nawet thrillerze erotycznym ("Basen"). A skoro o erotyce mowa, to nie sposób nie wspomnieć o serialu "Californication". 

Taki sposób ukazania procesu twórczego pociąga za sobą pewne charakterystyczne cechy u postaci pisarzy. To w większości egocentrycy, abnegaci - jak Johnny Depp w ekranizacji "Sekretnego okna" albo Simon Pegg w "Fantastic Fear of Everything". Nie trzeba jednak mieć zadatków na psychopatę - pisarze z "Popatrz na mnie" albo "Reprise. Od początku, raz jeszcze" to zapatrzeni w siebie egoiści, dla których jedyną godną uwagi rzeczą jest ich dzieło. A przecież - przekonują te bardziej pozytywne scenariusze - wystarczy jedynie otwarcie na rzeczywistość wokół, by odnaleźć to mityczne Natchnienie - przekonuje się o tym zarówno Zakochany Szekspir, jak i James Barrie w filmie "Marzyciel". Gdy to nie pomaga, zawsze można przenieść się w czasie do międzywojennego Paryża i spotkać Toma Hiddlestona, to znaczy, przepraszam Francisa Scotta Fitzgeralda.

Mniej więcej tak wygląda według filmowców przeciętny autor bajek dla dzieci.

Tylko w mojej głowie

Świat, w którym żyją filmowi pisarze, to często świat wyobraźni istniejący na równych prawach ze światem rzeczywistym. Ten motyw pojawia się często w filmach familijnych, ale dzieje się też tak np. w "Przypadku Harolda Cricka", którego bohater niespodziewanie dostaje "główną rolę" w najnowszej powieści zbzikowanej (i - tak, zgadliście - cierpiącej na kryzys twórczy) pisarki.

Warto zatrzymać się nad tym filmem z dwóch powodów. Po pierwsze, ciekawie wygląda proces twórczy autorki, poddanej bezlitosnej presji wielkiej machiny wydawniczej, która - w oczekiwaniu na arcydzieło - przysyła pisarce wykwalifikowaną "pomoc". "Pomoc" wozi ją po mieście w poszukiwaniu natchnienia, a biedny Harold Crick słyszy w tym czasie głos narratora opowiadający o każdym jego kroku i doszukuje się u siebie choroby psychicznej.

Po drugie - to chyba jedyny film, w którym tak ważną rolę odgrywa... teoria literatury. Profesor Jiles Hilbert - w tej roli Dustin Hoffmann - przedstawia tę nielubianą przez polonistów, nieżyciową dyscyplinę jako dziedzinę bardzo praktyczną, która w dodatku w pewnym sensie w finale ratuje Crickowi życie.

"Przypadek Harolda Cricka" przywraca polonistom wiarę w to, że teoria literatury może im się kiedyś w życiu przydać.
Kłamcy, kłamcy

No dobrze. Zdarzają się w filmach pisarze, którym udało się pisaniem osiągnąć sukces. Ale czy na pewno? Zazwyczaj niestety jest on okupiony czyimś cierpieniem. Albo samego pisarza, który po pierwszej książce nie jest już w stanie dorównać samemu sobie i spędza miesiące nad pustą kartką, albo jego bliskich. Albo innego człowieka, któremu akurat ukradł pomysł lub wręcz całą powieść, jak w "Poznasz przystojnego bruneta" albo "Między wierszami". Z czym wiążą się wyrzuty sumienia. Oraz oczekiwanie na wizytę prawdziwego autora. W czarnym kapeluszu, ponurym głosem mówiącego "You stole my story...". 

Wariacją na ten temat jest też motyw, w którym autor popełnia wielki bestseller, ale z różnych powodów nie może się z nim ujawnić. W "Autorze Widmo" Ewanowi McGregorowi grozi niebezpieczeństwo ze strony... bohatera książki, z kolei bohater mojego ulubionego "Anonimusa" mógłby zdemaskowany odkryć się niesławą, wskutek czego musi firmować swoje dzieła twarzą i nazwiskiem podrzędnego aktorzyny, Williama Szekspira. 

A jeśli nikogo po drodze nie zabiłeś ani nikt nie chce zabić ciebie, to - jak w "Ratując pana Banksa" - zawsze może się pojawić owładnięty obsesją na twoim punkcie filmowiec i szantażem emocjonalnym wywlec na wierzch wszystkie twoje traumy i zmusić cię do przerobienia twojej ukochanej powieści na musical z tańczącymi pingwinami. 
A tak naprawdę to jest nas dwóch...

Jednym z charakterystycznych elementów filmów o pisarzach jest też rozdwojenie jaźni. Alter ego pojawia się m.in. w "Adaptacji" i "Sekretnym oknie" i wielu innych filmach, których tytułów nie wymienię ze względu na możliwe spoilery (i tak już zaspoilerowałam dwa wyżej wymienione...). Gdy druga połówka twojej osobowości szepce ci do ucha morały, jest to jeszcze do zniesienia, gorzej gdy np. popycha cię do morderstwa. W obu przypadkach problem leży w tym, że na pewno nie pozwoli ci skończyć kolejnej książki...

Co ja tu za głupoty popisałem...
I jeszcze ci prawdziwi

Nieco inaczej rzecz ma się, gdy mamy do czynienia z bohaterem autentycznym. W filmach biograficznych ważniejszy jest zazwyczaj pisarz, nie dzieło - chociaż może ono stać się motywem przewodnim, jak "Romeo i Julia" w "Zakochanym Szekspirze", "Piotruś Pan" w "Marzycielu" albo "Mary Poppins" w "Ratując pana Banksa". Reżyser filmu biograficznego staje przed nie lada wyzwaniem - jak pokazać autora, który większość życia spędził za biurkiem, w sposób atrakcyjny dla masowej publiczności? Dlatego często twórcy filmów uwypuklają "bardziej interesujące" cechy swoich bohaterów - jak śmiertelną chorobę, kontrowersyjny element z biografii albo wszelkie możliwe ekscesy, jakim oddawał się bohater. Oraz oczywiście miłość - "Zakochany Szekspir", "Zakochana Jane", "Zakochany Goethe", czekamy na "Zakochanego Mickiewicza". Sama twórczość często schodzi tu na plan dalszy. Ale prawdziwi pisarze na ekranie to temat na zupełnie inny wpis ;)

Oczywiście ten tekst to jedynie kropla w morzu filmów poruszających motyw pisania i pisarzy. Oprócz filmów biograficznych zaledwie poruszyłam na przykład ogromny temat, jakim jest motyw pisarza w filmach familijnych, gdzie bywa on zarówno narratorem, jak i twórcą rzeczywistości z niemal boskimi umiejętnościami, a pisanie urasta tam często do rangi magii.

Dlatego chętnie dowiem się, jakie są Wasze ulubione filmy o pisarzach i pisaniu :)

Komentarze

Copyright © Bajkonurek