Nie wszyscy mogą umrzeć, czyli refleksje po sezonie "Gry o Tron"
Blog ponownie zamarł na wakacje, ale (o ile ktokolwiek tu jeszcze zagląda) nie obawiajcie się, w końcu odżyje ;) Zwłaszcza musicalowo, bo jeszcze przed wakacjami profilaktycznie zakupiłam bilety zarówno na gdyńskiego "Wiedźmina", jak i na "Pilotów" w Romie. A do tego już niebawem moje dawne wydawnictwo wyda bardzo fajną książkę, o której mam nadzieję co nieco napisać ;)
Jeśli o (pop) kulturalnych sprawach mowa, to wakacje upłynęły mi przede wszystkim pod znakiem "Gry o Tron". Od bardzo, bardzo dawna nie było w moim życiu serialu, który nie tylko oglądałabym na bieżąco, ale też o którym mogłabym pogadać ze znajomymi czy w pracy. Miałam wrażenie, że "Grę o Tron" oglądali po prostu wszyscy, dzięki czemu normą stało się komentowanie każdego odcinka w autobusie, metrze, biurze, w domu i w internecie i zażarte dyskusje na temat najlepszych scen czy nielogiczności w serialu. Fanką książek przestałam być mniej więcej po przeczytaniu trzeciego tomu, ale serial śledziłam z wielkim zainteresowaniem, patrząc jak scenarzyści radzą sobie z trudnym, rozwlekłym materiałem Martina i dbają, by nie wyglądał jak ekranizacja książki telefonicznej. Kiedy serial dogonił powieści, zaczęło być jeszcze bardziej interesująco, co nie znaczy że wszystkie zmiany mi się podobały, za to kiedy je przegonił... no dobrze, ten ostatni sezon to była prawdziwa jazda bez trzymanki, zarówno w pozytywnym, jak i w negatywnym sensie.
Ostrzeżenie: srogie spoilery.
No to kto jeszcze ma chętkę na ten tron? Akcja w siódmym sezonie ruszyła do przodu tak bardzo, że momentami zostawiła logikę daleko w tyle. |
A w zasadzie jaki pomysł mieli scenarzyści na Eurona? Oczywiście poza rozwiązaniem problemu z Dorne? |
Podsumowując, po całym sezonie zachwycona jakoś szczególnie nie jestem. Zaciekawiona, co będzie dalej - a i owszem. Zwłaszcza, że nadchodzący sezon będzie ostatnim i trzeba będzie w końcu pozamykać wątki i zapewne ubić większość postaci. Które? No, to właśnie będzie najciekawsze. Ciekawe, czy wiedzą to już sami scenarzyści.
P.S. Czy mnie oczy mylą, czy w tym sezonie było jakoś podejrzanie mało cycków i krwawej przemocy?
Komentarze
Prześlij komentarz