Przed Oscarami 2020 - moje typy



Chociaż odkąd zaczęłam interesować się filmem, wciąż słyszę, że Oscary to już nie to, że dawno przestały być prestiżowe, że nagrodzone filmy to żenada, sposób oceniania jest niesprawiedliwy, a gala przeraźliwie nudna... to i tak oczy całego filmowego świata będą tej nocy zwrócone na Dolby Theatre w Los Angeles, gdzie zostaną wręczone najsłynniejsze filmowe nagrody. W tym roku udało mi się obejrzeć, w porównaniu z poprzednim, większość nominowanych filmów - z głównej kategorii ominął mnie jedynie "Le Mans'66". Mogę zatem z niemal czystym sercem pokusić się o typowanie ;)

Najlepszy film

Właściwie nie ma w tym roku filmu, który nie zasłużył na statuetkę. Mamy tu i nieoczekiwanego zwycięzcę festiwalu w Wenecji, czyli Jokera, i zdobywcę Złotej Palmy w Cannes, czyli znakomitego Parasite'a, który ma też szansę na nagrodę za najlepszy film międzynarodowy. Zęby na Oscara ostrzy też sobie Netflix ze swoją Historią małżeńską i Irlandczykiem (być może dzięki temu, że Akademicy oglądali go właśnie na Netfliksie i nie musieli robić tego na raz). Dziełem autorskim i osobnym, ale równie wartym nominacji, jest też pojechany Jojo Rabbit, a Małe kobietki udowadniają, że w skostniałej literaturze dla grzecznych dziewcząt można odnaleźć feministyczne przesłanie. Do tego najnowszy Tarantino, który oferuje to, co Hollywood lubi najbardziej, czyli autotematyzm - jego film wskrzesza minione Hollywood i przywraca mu dawną niewinność. Ja stawiam jednak na 1917 Sama Mendesa - bo to film kompletny, przemyślany w każdym ujęciu, film, w którym wszystko ze sobą gra. Mimo iż opowiada historię niezwykle prostą, to pokazuje w tej prostocie, że o wojnie można i trzeba opowiadać ciągle i na nowo.



Najlepszy aktor pierwszoplanowy

Nie widziałam Banderasa w najnowszym filmie Almodovara, ale moim zdaniem zwycięzca jest tutaj tylko jeden. Joaquin Phoenix w Jokerze stworzył kreację niesamowitą, przykuwającą uwagę widza w każdej scenie, przemyślaną do głębi - a przecież to "tylko" bohater z komiksu! Gdyby jednak z jakichś powodów Phoenix został zdyskwalifikowany, to równie sprawiedliwe byłoby nagrodzenie Adama Drivera za Historię małżeńską - patrząc na jego postać, zupełnie zapominałam że to aktor i Kylo Ren z "Gwiezdnych Wojen", widziałam tylko zdesperowanego męża grającego ze swoją równie zdesperowaną żoną w rozwodowe gry.

Najlepsza aktorka pierwszoplanowa

Tu niestety widziałam tylko dwie role - Scarlett Johansson w Historii małżeńskiej i Saoirse Ronan w Małych kobietkach. Role bardzo różne i obie równie dobre. Tutaj jednak postawiłabym na drugą z aktorek, która gra z roli na rolę coraz dojrzalej i doskonalej, a przecież ciągle pamiętam ją jako małą dziewczynkę z piorunującej kreacji w "Pokucie". Chciałabym zobaczyć, jak odbiera Oscara jeszcze z jednego powodu - jestem ciekawa, jak prowadzący będą męczyć się z jej imieniem ;)



Najlepszy aktor drugoplanowy 

Nie widziałam Toma Hanksa, ale zapewne w swojej roli był... no cóż, Tomem Hanksem. Kompletnie nie podszedł mi Irlandczyk, ale zarówno Al Pacino, jak i Joe Pesci stworzyli w nim zapadające w pamięć kreacje i gdyby ktoś z nich dostał statuetkę, byłoby sprawiedliwie. Brad Pitt w Pewnego razu... w Hollywood gra znakomicie, ale czy to kreacja na Oscara? Natomiast ja bardzo chętnie wręczyłabym Anthony'emu Hopkinsowi nagrodę za Dwóch papieży - jego Benedykt XVI po prostu przykuwa do ekranu.

Najlepsza aktorka drugoplanowa

Przyznam szczerze - zobaczyłam Małe kobietki i kompletnie nie rozumiem zachwytów nad Florence Pugh. Jej rola wytrącała mnie z rytmu w każdej scenie, gdy udawała czternastolatkę w marynarskich sukienkach i kapelusikach. Jako dorosła Amy była świetna, ale gdy widziałam ją jako dziecko, doświadczałam czystego cringe'u. Z ról, które widziałam, najbardziej podobała mi się Scarlett Johansson w Jojo Rabbit - zupełnie inna niż w "Historii małżeńskiej", ale moim zdaniem jeszcze mocniejsza i zapadająca w pamięć.

Najlepszy reżyser

W tej kategorii najchętniej wymieniłabym Martina Scorsese na Gretę Gerwig i to jej wręczyłabym nagrodę za "Małe kobietki". Z nominowanych walka rozgrywa się zapewne między Samem Mendesem i Toddem Philipsem. Mimo zachwytu nad filmem Mendesa, Oscarem nagrodziłabym jednak reżysera "Jokera" - bo to reżyseria i stopień dopracowania obrazu "zrobiły" ten film na równi z rolą Phoenixa, który w końcu też musiał być prowadzony przez reżysera. A tak zupełnie nieprofesjonalnie, fajnie byłoby też, gdyby reżyser głupich komedii utarł nosa takim wygom jak Scorsese i Tarantino ;)



Najlepszy scenariusz oryginalny

Ojojoj, jaki trudny wybór. Oczywiście ze względu na zawód patrzę na tę kategorię nieco inaczej, co nie znaczy, że tak samo jak Akademia ;) Chociaż podobały mi się wszystkie nominowane obrazy, to jednak scenariuszowo najbardziej zachwyciło mnie Na noże. Jaka to jest piękna, misterna robota, jak tam się wszystko plecie, jak każdy szczegół, detal ma znaczenie, jak ładnie prowadzeni są bohaterowie, jak dzięki świetnym dialogom aktorzy mają co grać i gdzie zabłysnąć. Warto zresztą przeczytać sam scenariusz, dostępny w internecie, żeby zobaczyć, jak to jest fajnie napisane ;) Ale równie mocno na nagrodę zasłużył Parasite, bo to niemal dokładnie ten sam przypadek - pieczołowicie poukładana z rozmaitych klocków historia, która na każdym kroku zaskakuje widza.

Najlepszy scenariusz adaptowany

Tutaj decyzja jest jeszcze trudniejsza, bo i pytanie, jak oceniać te scenariusze - zresztą machnęłam kiedyś na ten temat cały wpis. Co właściwie powinno decydować o nagrodzie - poziom samego scenariusza czy sposób, w jaki traktuje oryginalne dzieło? Tutaj klops, bo chociaż widziałam wszystkie filmy, to z adaptowanych dzieł znam tylko Małe kobietki (no i czytałam parę komiksów o Jokerze). Moim zdaniem to, co zrobiła Gerwig z najbardziej znienawidzoną książką mojego dzieciństwa jest wspaniałe, ale jednak najbardziej zaimponował mi Anthony McCarten i jego Dwóch papieży. To prawdziwa sztuka, żeby dialogiem utrzymać uwagę widza - a tutaj scenariusz płynie niezwykle wartko, aktorzy mają co grać i błyszczą, a widz ani przez moment nie czuje się znudzony.



Najlepsza muzyka oryginalna

Tutaj właściwie nie mam wątpliwości - życzę zwycięstwa Thomasowi Newmanowi za 1917. Po bodajże 14 nominacjach zasłużył w końcu na Oscara, a muzyka tworzy ten film na równi z reżyserią, aktorami i scenariuszem ;) Ale trzymam też kciuki za Hildur Guðnadóttir, która skomponowała muzykę do Jokera.

Najlepsze zdjęcia

Nie widziałam Lighthouse, a mam dziwne przeczucie, że w tej kategorii może pozamiatać. Ale ja swojego prywatnego Oscara przyznałabym Rogerowi Deakinsowi za 1917, bo to co tam wyczynia kamera jest po prostu niesamowite, a sposób, w jaki oddaje nastrój bohaterów, grozę wojny, jak potęguje napięcie... To jest po prostu wyższa szkoła jazdy.



Najlepszy film międzynarodowy

Wiadomo - kciuki trzymam za Boże ciało, ale Oscara pewnie zgarnie Parasite i będzie to Oscar w pełni zasłużony. Swoją drogą, zwróciłam uwagę jak pomimo diametralnych różnic i zupełnie różnych światów, z jakich pochodzą i jakie portretują, oba filmy są podobne w wymowie. W obu bohaterowie udają kogoś innego i pokazują "klasizm" panujący w społeczeństwie i sposób, w jaki przynależność do danej grupy społecznej tworzy ludzką świadomość.

Najlepszy długometrażowy film animowany

Widziałam niestety tylko dwa filmy z nominowanych, a z tych dwóch trzymam kciuki za Klausa - to piękna animacja z pięknym przesłaniem i w piękny sposób pokazująca, jak konflikty rodzą się w ludzkich głowach i jak dorośli wtłaczają stereotypy w głowy dzieci, a zarazem dająca nadzieję, że tak wcale nie musi być.

Nie pokuszę się o typowanie w kategoriach technicznych, ale tutaj trzymam kciuki albo za 1917 (dźwięk, montaż dźwięku), albo za Małe kobietki (jakie tam są wspaniałe kostiumy!). Jak zwykle też w sezonie, w którym nie ma Bonda, zupełnie nie interesują mnie najlepsze piosenki. Warto jednak zauważyć, że na oscarowej gali pojawi się nasza polska Kasia Łaska, która wraz z innymi Elsami z całego świata wykona "Into the Unknown" z Krainy Lodu. Yay!

Na oglądanie gali jak zwykle jestem zbyt leniwa, ale jestem bardzo ciekawa, jak wiele z moich typów się sprawdzi, gdy jutro rano włączę internety. A Wy, na kogo stawiacie?

Komentarze

Copyright © Bajkonurek