Kulturalne podsumowanie 2020, tfu, roku


1 stycznia 2020 na firmowym profilu opublikowałam żartobliwy post, w którym wymieniałam filmy science-fiction rozgrywające się w tym roku. Były to m.in. "Pacific Rim", "Władcy smoków" i "Ciche miejsce" - czyli wiecie, katastrofy, potwory, przetrzebiona ludzkość kryjąca się w schronach.

Aha.

No dobrze, obyło się bez potworów, za to nie da się ukryć, że wszystkim nam przyszło grać w kiepskim, ciągnącym się niemiłosiernie filmie katastroficznym. Epidemia koronawirusa stała się przeżyciem wspólnym dla całego globu, chociaż nie dla wszystkich w jednakowym stopniu. Mnie udało się przejść przez nią, póki co, niemalże obronną ręką, chociaż połowy wakacji spędzonych na kwarantannie zdecydowanie nie polecam. 

Pod względem kultury - no cóż, na pierwszy rzut oka było tragicznie. Rok rozpoczęłam z przytupem - kilka filmów w kinie, cztery wyjścia do teatru, rekordowa ilość wpisów na blogu. Kończę go, oglądając "Ranczo" na Netfliksie i generalnie czuję, że moje życie kulturalne w tym roku było dość jałowe. 

Ale nie do końca.

Teatr

Bo jakby nie było, wśród czterech obejrzanych przeze mnie w tym roku spektakli znalazły się aż dwa przedstawienia po prostu znakomite - mówię tu o "Człowieku z La Manchy" i "Hamlecie" w Teatrze Dramatycznym. Miałam też okazję zobaczyć łódzką "Miss Saigon", która może nie zwaliła mnie z nóg, ale jak przyjemnie słuchało się znanych piosenek. I kolejny świetny musical Wojciecha Kościelniaka, czyli "Kapitana Żbika". 

Koronawirus razem z maseczkami, brakiem papieru toaletowego i popularnością mycia rączek przyniósł też przełom w kulturze w wersji online. Dotychczas chronione wersje nagranych lata temu spektakli trafiły na streamingi. Widać to przede wszystkim w musicalach, o które w sieci było naprawdę ciężko, nawet jeśli nie były już wystawiane, a twórcy mogli na nich spokojnie zarobić. Wspaniałym pandemicznym wydarzeniem okazał się kanał "The Shows Must Go On", na którym co tydzień można zobaczyć nowy spektakl, za darmo (lub za dobrowolną wpłatą). To dzięki temu mogłam obejrzeć takie hity jak "Kinky Boots", "Upiór w operze", "Love Never Dies", "Jesus Christ Super Star" czy "Amerykanin w Paryżu". Z polskich spektakli najbardziej zapadli mi w pamięć "Wikingowie. Musical nieletni" teatru Valldall, online możemy też zobaczyć m.in. "Pilotów" z Romy plus całą masę koncertów musicalowych artystów. Czekam na Disney+, by w końcu zobaczyć Hamiltona...



Film

Brakuje mi kina, w którym nie byłam od marca i mam nadzieję, że już wkrótce będziemy mogli znowu poczuć zapach kinowej sali. W tym roku jakoś żaden z filmów nie wywołał u mnie efektu "wow" (no chyba że mowa o "Kotach" z początku roku, ale było to raczej takie "wow", na widok Rebel Wilson liżącej się w kroku). Z drugiej strony... w zeszłym roku mówiłam niemal to samo. Za to paradoksalnie w roku zamkniętych kin zobaczyłam całkiem sporo filmów nieoczywistych i uczestniczyłam - online - w kilku festiwalach. Najaktywniej w "Pięciu smakach", w ramach którego obejrzałam np. świetne "Bestie na krawędzi". Niemniej głównym filmowym i serialowym źródłem był dla mnie w tym roku Netflix i HBO. No i cóż... może się starzeję, ale przy kolejnych filmach robionych według algorytmu Netfliksa (ostatnio było to "Niebo o północy") mam ochotę krzyczeć. Dlatego tak bardzo na plus wypadł u mnie jeden z filmów, który wbrew wszystkiemu udało się wprowadzić do kin, czyli "Tenet". Był JAKIŚ. W tym roku wróciłam też do "Harry'ego Pottera" i po latach obejrzałam wszystkie części.

Serial

To był zdecydowanie rok seriali - nawet nie zliczę, ile odcinków obejrzałam. Nadal nie jestem osobą, która oddaje się binge-watchingowi, ale spędziłam przed Netfliksem i HBO wiele, wiele, bardzo wiele wieczorów. Obejrzałam m.in. wszystkie dwanaście sezonów "Teorii Wielkiego Podrywu" i muszę przyznać, że swego czasu źle ten serial oceniłam - a finał autentycznie mnie wzruszył. Pozytywnie zaskoczył mnie "Alienista", zarówno ciekawie wykreowanymi bohaterami jak i fabułą obu sezonów. Zdecydowanie jednak na pierwszym miejscu wśród obejrzanych produkcji znalazł się "Gambit królowej" - ten serial był po prostu kompletny, pod względem scenariusza, reżyserii, gry aktorskiej, scenografii... Aż żałuję, że nie pracuję już w wydawnictwie nad promocją książek szachowych, bo pewnie właśnie sprzedają się jak świeże bułeczki ;) "Gambit" goni jednak "Kierunek: Noc", który trafił u mnie w idealny moment, bo pogrążona w pandemicznym niepokoju siedziałam w trakcie oglądania jak na szpilkach, przeżywając wszystko dwa razy mocniej. Z produkcji HBO w pamięć zapadło mi najnowsze dzieło Ridleya Scotta - "Wychowani przez wilki". Nie wyobrażam sobie oglądania tego filmu w ciąży - mimo że nie jestem, ani nie mam dzieci, przez kilka nocy po ostatnim odcinku (który był, co tu nie mówić, najsłabszy w sezonie) dręczyły mnie koszmary.


Obejrzałam też, niestety, całą masę produkcji miałkich, niepotrzebnych, bezsensownych. Zazwyczaj kończyło się na jednym lub kilku odcinkach i mam wrażenie, że już nieodwołalnie minęły czasy, kiedy każdy nowy serial Netfliksa i HBO był wydarzeniem. Mam też jeszcze mocniejsze wrażenie, że rozleniwiona tymi dwoma serwisami przestałam sięgać po produkcje z innych źródeł dystrybucji, w tym seriale polskie. Co jest trochę kiepskie, gdy samemu się te polskie seriale pisze. Przy okazji, moje nazwisko również pojawiło się w tym roku w serwisie na N, co prawda nie w oryginalnej produkcji, ale zawsze miło powiedzieć w rozmowie z kimś "a tak w ogóle to polecam Wojenne dziewczyny, są na Netfliksie" ;) 

Książki

W tym roku po raz pierwszy w życiu zapisywałam przeczytane książki. Paradoksalnie nie przeczytałam w tym roku jakiejś wielkiej ilości dzieł - właśnie dobijam do 50 (okej, wiem, że to i tak 5000% więcej niż statystyczny Polak, ale przy czytających setkami blogerkach książkowych mogę się schować). Nie znaczy to, że czytałam mało albo że tylko oglądałam seriale, skąd. Po prostu w tym roku, siedząc w domu, w końcu miałam okazję sięgnąć po najgrubsze tomy, które czekały na swoją kolej czasem ponad dwa lata. Przeczytałam m.in. "Szczygła" Donny Tartt, "Wahadło Foucalta" Umberto Eco i "Misję: Encyklopedię" Artura Pereza-Reverte. Trzy tysiące stron, dziękuję, możecie się rozejść. Lockdown i kwarantanna będą mi się za to kojarzyć z pochłanianymi kryminałami - na nic więcej nie miałam siły. Udało mi się za to wśród paru kiepskich znaleźć kilka naprawdę świetnych - nie wiem, czy bardziej podobał mi się "Szaniec" Agnieszki Jeż, "Maski zła" Iwony Banach, "Wiosna zaginionych" Anny Kańtoch czy "Utracony świat" Bena Wintersa. W finale nagrody NIKE kibicowałam Radkowi Rakowi i skakałam po łóżku z radości, gdy podczas transmisji ogłosili jego nazwisko. Ale równie mocno na nagrodę zasłużyło "27 śmierci Toby'ego Obeda" Joanny Gierak-Onoszko. W 2020 roku przeczytałam też, co warto odnotować, "365 dni". 

Popularne wpisy

W 2020 roku blog nieco odżył, no może poza wakacjami. Wielkim szokiem było dla mnie pierwsze miejsce w tegorocznym Share Weeku. Biorąc pod uwagę, że bloga nigdy nie traktowałam jako priorytet, że profil na Facebooku leży i kwiczy, że oświetlenie w moim mieszkaniu wyklucza ładne zdjęcia na Instagrama, a "budowanie marki" to zdecydowanie coś, na co nigdy nie miałam ochoty, naprawdę, był to szok i czułam się trochę oszustką, bo jest tyle lepszych, ładniejszych, regularniej prowadzonych blogów. Niemniej popełniłam w tym roku parę wpisów, których wydaje mi się, nie muszę się wstydzić ;)

Moje największe crushe z dzieciństwa, czyli animowany łobuz kocha najbardziej  - trudno się chyba dziwić, że był to najpopularniejszy z tegorocznych wpisów na bloga. Chyba każdy z nas w dzieciństwie kochał się w kimś, kto funkcjonował jedynie w wersji 2D ;)

Wszystkie moje końce świata, czyli o przepowiedniach i jasnowidzach - pisząc ten wpis, w którym rozprawiałam się z prorokami i jasnowidzami, nie miałam jeszcze pojęcia, że w tym roku apokaliptyczne proroctwa wybuchną ze zdwojoną siłą. Niemniej, wyobraźcie sobie, koniec świata wciąż nie nadszedł!

Murzynek Bambo a sprawa polska, czyli o rasizmie w języku - chociaż pisałam ten wpis na wielkim wkurwie, to bardzo go lubię. Chyba udało mi się zainteresować czytelników, bo co ciekawe, po nim odezwały się do mnie aż dwie osoby z pytaniem, czy mogą zacytować fragmenty w swoich pracach doktorskich. Mam nadzieję, że nie są zatytułowane "Jak nie prowadzić bloga" ;)

My z niej wszystkie, czyli "Ania z Zielonego Wzgórza" czytana po latach - najpopularniejszy i najchętniej komentowany w tym roku wpis okołoksiążkowy, napisany po tym, jak wróciłam do jednej z najukochańszych książek z dzieciństwa - tym razem w oryginale.

Jesteś za młody, żeby to zrozumieć, czyli wiek, kultura i gatekeeping - wpis o tym, jak się ma numer PESEL do odbioru kultury. Chyba mój ulubiony tegoroczny tekst.



Ulubione blogi

W tym roku sporo wędrowałam po rozmaitych blogach. Zawsze wracałam na te, które czytam od lat: Kulturalna Meduza, Micha Kultury, Zwierz Popkulturalny... Z tegorocznych odkryć chciałabym polecić Wam przede wszystkim Ballady Bezludne (co prawda na bloga trafiłam wcześniej, ale w tym zaglądałam na niego znacznie częściej) i Alicję w Swoim Świecie, sporo zaczytywałam się też w tekstach Em Poleca. Fanom musicali polecam powstały w tym roku Kierunek: Musical i podcast Wtem, Piosenka. Z blogów o zacięciu społeczno-lifestylowym częściej niż zwykle zaglądałam na Rzeczovnik i do Riennahery - aczkolwiek jeśli chodzi o kwestie społeczne, to chyba dopiero w tym roku, zwłaszcza podczas listopadowych protestów, odkryłam, że najwięcej w tym temacie dzieje się na instagramie. Na pewno kogoś pominęłam - zerknijcie na listę po prawej, tam jest fajnych blogów znacznie więcej. 

Nadal nie założyłam Twittera ;) Co tracę?

Nie lubię podsumowań... i lubię podsumowania, bo wbrew końcoworocznemu marazmowi przekonują, że coś się jednak w tym roku przeżyło - obejrzało, przeczytało, posłuchało. Mam wielką nadzieję, że w 2021 w końcu wrócimy na kinowe i teatralne fotele. Mam przesyt live'ów, spektakli online, zoomów i streamingów, a oglądanie musicali na ekranie laptopa to nie to. Chciałabym też w końcu poczytać książkę w kawiarni, narzekając na tłum. I gdzieś pojechać - gdziekolwiek. Roku 2021, masz mi na to w końcu pozwolić!

Komentarze

Copyright © Bajkonurek